środa, 1 maja 2013

Od Nuit do Air'a

- Dobra dobra - warknęłam - Siedź cicho, bo źle opatrzę.
Air zacisnął zęby a ja kontynuowałam monolog:
 - Oh, oczywiście że byś sobie poradził, ale moim obowiązkiem jest Ci pomóc. Jesteśmy z jednej watahy. I nawet kiedy wybrałam Xava.. Jesteśmy jak rodzina, Air. A przynajmniej jak kumple w wojsku. Jeżeli nie będziesz dawał sobie pomóc, to wataha straci super łowcę. Z resztą podziwiam Cię, masz taką grację na polowaniu. Nie mówię, ze ja nie, ale.. - trajkotałam, żeby nie zwracać uwagi na to, jak momentami Air zaciskał pysk w grymasie bólu. Nie chciałam urazić jego dumy. Po chwili szczeka była w miarę opatrzona i usztywniona, żeby się dobrze zrosła.
 - No i proszę - uśmiechnęłam się - Nie wyglądasz aż tak źle.
- Dzięki - roześmiał się, zaciskając zęby.
- tylko nie poluj za dużo, bo Ci się szczęka krzywo zrośnie.. I uważaj na siebie - uśmiechnęłam się.
- Nuit, nie musisz mnie niańczyć, nie jestem szczeniakiem- - warknął.
- Wybacz..

(Air?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz